Kopalnie srebra w Potosi kiedyś
Historia miasta Potosi to właściwie historia góry, która znajduje się tuż obok. Góry w której odkryto takie pokłady srebra, że w czasach kolonialnych miejsce to determinowało wprost stan gospodarki imperium hiszpańskiego. Kopalnie srebra w Potosi produkowały urobek który stanowił niemal 50% światowego wydobycia rudy tego metalu. Metalu wydobywanego rękami Indian i niewolników sprowadzanych z Afryki. Dorosłych i dzieci. Katorżnicza praca, wysokość nad poziomem morza, pozostawanie miesiącami pod ziemią, trujące pyły i gazy uczyniły z tego miejsca obóz koncentracyjny. Historycy szacują że straciło tu życie 8-9 milionów ludzi! A skoro można pomylić się o milion to chyba staje się jasne ile warte było tu ludzkie istnienie…
Kopalnie srebra w Potosi dziś
Dziś praca wre dalej. Wprawdzie niemal całkowicie wyeksploatowano już srebro ale wydobywa się inne metale – głównie cynk. W podziurawionej niczym ser górze znajduje się niemal 200 czynnych kopalni gdzie w warunkach niezbyt odległych od tych sprzed kilkuset lat ciężko pracują górnicy. U nas zamiast kopalnie raczej powiedzianoby biedaszyby.

Dylematy moralne
Zwiedzanie tych kopalni, jakkolwiek turystycznie popularne, niesie mieszane uczucia. Jedni wychodzą poruszeni, inni wzruszają jedynie ramionami: kopalnia jak kopalnia, chodźmy na browar. Wielu jest takich którzy twierdzą że to nieetyczne gdy patrzy się na ludzkie cierpienie, przystawiając obiektyw aparatu do twarzy zmęczonego górnika. Że to ludzkie zoo, że tak nie można. Że wyrzutów sumienia nie da się łagodzić wręczając górnikowi torebkę koki albo paczkę papierosów. Owszem temat nie jest lekki ale nie zgadzamy się z takim podejściem. Nie patrzyć i odwracać głowę? Lepiej nie wiedzieć? Udawać że nie ma? Tak samo trzeba by nie patrzyć na dzieci w Afryce idące do zatęchłej studni z bańką po oleju, hindusa suszącego krowie łajno na opał i polskiego emeryta w kolejce po leki. Niepatrzenie nic nie zmieni.
Kopalnie srebra w Potosi – pod ziemią
Decydujemy się więc na odwiedzenie kopalni w towarzystwie przewodnika ex-górnika. Zaczyna się od górniczego targu gdzie można kupić wszystko czego potrzebuje górnik: dynamit i zapalniki, liście koki, łopaty, kilofy i taczki, napoje, spirytus i papierosy. Tutejsi górnicy pracują na własne ryzyko i rachunek więc we wszystko zaopatrują się sami…

W kopalni faktycznie jest prymitywnie. Chodniki wąskie, błotniste, trochę zagruzowane. Nisko, niewiele stempli. Praktycznie żadnych urządzeń, żadnej mechanizacji. Pneumatyczny świder i elektryczna winda do wciągania urobku to jedyne zdobycze cywilizacji jakie dotarły do wybranych chodników. Większość górników jest jednak zbyt biedna by ich używać, lub używają na zmianę: każdego dnia inna ekipa. W pozostałe dni kują ręcznie. Tory dla wagoników pchanych siłą mięśni znajdują się tylko na głównym poziomie. Pchają po dwóch: pusty pół tony, a pełny półtorej. Na innych pokładach, do których prowadzą byle jak sklecone drewniane drabiny i mostki, urobek transportuje się na taczkach lub w mocnych siatkach. Same młode twarze: 16-30 lat. Policzki wypełnione liśćmi koki. Warunki pracy sprawiają że większość z nich za piętnaście lat wykaszle swoje płuca. Mało który z nich dożyje pięćdziesiątki…

Wyciągamy siatkę z koką, fajkami i czymś do picia. Chopy zadowolone – klepią po plecach, podają rękę.. Przyda się bo do fajrantu jeszcze cztery godziny.
Wujek
Mimo że większość z nich to zadeklarowani chrześcijanie, to andyjski synkretyzm pozwala górnikom mieć własnego bożka. Pan podziemi – Tío (wujek) to nic innego niż diabli posążek któremu składają podarki. Liście koki, papieros do ust, parę kropli alkoholu pod nogi lub na wydatnego penisa. Wierzą że będzie łaskawy, że to przyniesie szczęście, że znajdą czystą żyłę, że przeżyją kolejny tydzień. Nie wszystkim się udaje – rocznie ginie tu w różnych wypadkach 30-40 osób.

Po co więc na to patrzyć? Po co zwiedzać kopalnie srebra w Potosi? Choćby po to by zamiast wiecznie narzekać móc docenić pewne rzeczy we własnym życiu. To na pewno lepsze niż odwracanie głowy. A zwiedzając hiszpańskie kościoły i oglądając srebrną zastawę na ołtarzach pomyślcie chwilę o górnikach z Potosi.